Na każdym kroku przykazania, by omijać zwierzęta szerokim łukiem. Ostrzeżenia o karach. Sarna przy szlaku? Samica łosia wraz z młodym o krok od wiodącej przez góry szosy? Już jakiś strażnik w zasięgu wzroku. W Rocky Mountains National Park nabrałam wrażenia, że pewne zakazy są traktowane istotnie poważniej niż w Polsce. Przez ludzi. A co na to zwierzyna?
Ruszamy na Mount Ida – wysoki, ale łagodny szczyt. Niesamowicie widokowa trasa. Nie musimy jednak zabrnąć daleko, by spotkać tych obiboków.
Cóż, tyle dobrze, że łatwo ich minąć – siedzą na trawce, w promieniach słońca, ani im do głowy przyjdzie ruszać się na szlak. Cieszymy się widokiem, idziemy dalej. A tam…
Świstakom nikt nie powiedział, że mają się nie zbliżać do ludzi, więc kolonię założyły sobie w zasadzie na szlaku. A konkretnie na głazie po jednej jego stronie… i wśród głazów po drugiej. A żebyśmy nie mieli złudzeń, kto tu rządzi. I kto tu się kogo NIE boi, to zaraz jeden uznał, że pomaszeruje przed nami ścieżką. Nieprędko, oczywiście.
Ale chodzenie zwierzaków po szlakach to tutejszy obyczaj. Pominę chipmunki, których bezczelność w domaganiu się jedzenia od któregoś momentu powszednieje, ale taki oto piękny ptaszek, mający do dyspozycji cały szczyt Mount Ida, wybierający sobie tę jedną, jedyną ścieżkę oznaczoną kopczykami i śmiało pozujący do zdjęć to już nas zaskoczył.
Pamiętaj, w Rocky Mountains National Park, nie zbliżaj się do zwierząt na mniej niż 20 metrów, nie schodź ze szlaku, by nie deptać roślinek… Ale nie licz na to, że przyroda ułatwi Ci pogodzenie jednego z drugim!